Jestem jeszcze młoda mam 24 lata i całkiem zmarnowane życie. Mam męża przez którego ciągle płacze a on czerpie z tego radość. Nie ma dnia kiedy czulabym się szczesliwa. Do tego moja No więc nie – to nie jest normalne, że nie chcesz żyć. Że chcesz nie żyć. To nie jest naturalny stan organizmu, taka cecha, którą trzeba w sobie zaakceptować. Nie jest to taka Twoja uroda. Nie przechodź nad tym do porządku dziennego. Ale nie jest to też nie wiadomo jak wyjątkowe. Nie jest się głupią, dziwną, nienormalną. Forum; Szukaj w Wszędzie; Tematy; To forum; Ten temat; nie chce mi się żyć. Przez Gość gość, Listopad 27, 2017 w Życie uczuciowe. Polecane posty. Gość gość Napisano Lipiec 14, 2012. Nie potrafię żyć z ludźmi w zgodzie, nie umiem się kontaktować. Studia są dla mnie prawdziwą męczarnią. Uważam, że ludzie są źli i tylko czekają na moją Ara has tornat i la vida pertot riu i crida i amb mi vol cantar. Ara estic alegre, veig el món gran i lliure. Canto i vull viure, canto i puc riure. Tot és una festa i el meu cor volta i gira. Dins d’una fira de felicitat. Ara estic alegre, veig el món gran i lliure (Hei) Canto i vull viure (Hei), canto i puc riure (hei) Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd Hỗ Trợ Nợ Xấu. Prosze o pomoc, zaczęło sie to w mam pojecia co sie z nim dzieje. Probowalismy sie umowic do lekarza,psychiatry. wszystkie terminy wolne najwczesniej jutro Tak samo z psychologiem. Szukam wiec pomocy tutaj. Nie radze sobie z Widzielismy sie w niedziele wszystko było umiarkowanie dobrze. W poniedziałek rano mialam jeszcze z nim **normalny kontakt**.Pozniej cisza, był w tarsie, miał wrocic od klientów wieczorem. Odezwal sie po 20, że wraca ale nie odebral telefonu,nie odpisal juz. Jego rodzina ma mnie w tylku mowiąc brzydko. Walczylismy o nasz związek sami, wytrwale, az sie udało. A teraz co?wiec we wtorek dostalam 4 smsy o dziwnej tresci np** nie wiem co ze mna..** ** ja boże ja nie wiem nic, ja..** **zaraz sie odezwe,chwila**... i... nic. Aż do godz moje imie i kropki. Dzwonie wiec. Odebral pytam skad wraca, ze umieralam ze starchu, niepewnosci, ze mialam rano zglosic jego zaginiecie. Byl inny powiedzial ze wraca z daleka, ze sie pokomplikowało. Wyszłam pod dom , był dziwny, mial spuchniete oczy, nie kojarzl faktów. Powiedzial ze byl bylej dziewczyny sprzed pieciu lat, ona go zdradzila 8 razy, on wybaczal az w koncu sie ma zone, jest w trakcie rozwodu, czekalismy wlasnie aby wziac slub. Płakałam krzyczałam, pytalam dlaczego mi to zrobil .Tlumaczyl, że ona ma raka, ze chciala pomocy. Mówił płakał błagal mnie, ze kocha, ze wrocil, zebym mu pomogla bo on nie pamieta gdzie byl, nie wie co sie dzieje. Rozmawialam wtedy tej nocy raz z jedna osoba raz z druga. Inny ton głosu, sposob mowienia, mimika, gestykulacja. Gdy byl tym innym mowil ze jestem nikim dla niego. Gdy byl soba błagał o inny mowil ze niedlugo bedzie górą, ze przeszkadza mu tylko to ze Paweł mnie kocha, ale juz niedlugo i da rade. Ze od dawna chcial sie **przebic**.Prwadziwy on nie pamięta rozmów z ze mną, z tą byłą dziewczyną, nie pamieta ze tam był nawet... Mówi gdy jest soba ze nie spotka sie ze mna, bo sie boi..., że ten drugi zrobi mi trwa, przedwczoraj wyjechal podobno takze w trase, nawet gdy byl soba nie byl juz taki czuly. mowi ze dlatego, ze kazalam mu usłyszec tamta, realnie, gdy byl soba. Tak to prawda, bo chcial zeby mu dała spokoj, a nie zrobilaby tego gdybym ja ja o to poprosila. Od przdwczoraj od 21 cisza. O 18 zmienil numer, ulzylo mi, stweirdzialam ze ona sie nie bedzie znim juz kontaktowac, i bedzie normalny. Ale od 21 zero kontaktu, teraz telefon nie odpowiada. Zauwazylam ze pod wplywem kontaktu z nia, tematu o niej on staje sie tym drugim , mowi wtedy ze kocha tamta, i ze zniszczy mnie. Ratunku, nie wiem co mu jest, nie wytrzymuje psychicznie, boje sie...czy ktoś zna sie na tym? jezeli tak prosze o kontakt, bo jestem juz u kresu wytrzymałości. 2013-07-14, 15:44szaraszynszyla ~ Nie mam pojęcia jak Ci mogę pomóc, doradzić. Może powrót jego ex namieszał mu strasznie w głowie i zaczął po prostu *głupieć*. Może bierze jakieś leki, które działają tak na jego stan. Do tego stres i zmieszanie stają miłością... nie mam pojęcia.. Oby psycholog pomógł mu i Tobie. Pomógł waszemu związku. Pozdrawiam :* 2013-08-19, 09:51Bestia ~ Ja pierole, ale masz fantazję babo, napisz powieść, dobrze ci idzie, tylko że wrzuć na początku o kogo chodzi 2014-01-03, 05:54~ixys Strony: 1 wątkii odpowiedzi ostatni post Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 27 czerwca 2019, 21:15 witajcie. Od jakiegoś czasu niepokoją mnie własne myśli. Pragnę zaznaczyć, że nie jestem osobą załamaną czy też w depresji. Nie mam myśli samobójczych, nie czuję się człowiekiem uciemiężonym. Czasem tak na poprawę humoru w zasadzie fantazjuję o zakończeniu tego życia jednak z wielu względów bym się na to nie zdecydowała. Jestem niewierząca więc wizja cudownego życia po mnie nie interesuje. Czym więc można uzasadnienić te myśli? Nie jestem smutna, jestem raczej zniechęcona wszystkim. Chamstwem i egoizmem ludzi z którym non stop się spotykam. Egocentryzmem. Świat mnie obrzydza, zwierzęta traktowane w sadystyczny sposób, państwo w państwie, niesprawiedliwość. Z biegiem lat co raz bliżej mi do postawy nihilistycznej. Mam normalne życie i rodzinę jednak tej chęci brak. Wstaję rano, piję kawę i jedyne na co mam ochotę to íść spać dalej. Jak określić a przede wszystkimzzmienić takie zachowanie? Zeby nie było, raczej nie zaniedbuje swoich obowiązków, mi się zwyczajnie już przestało cokolwiek chcieć Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 28 czerwca 2019, 16:32 10 lat temu pomagalam wielu ludziom a kiedy zaczely się moje problemy zostałam sama. Nie winie znajomych bo zawiedli mnie znacznie blizsi ludzie. Nie brałam nic, poradziłam sobie sama, ale straciłam już taką pogodę ducha i wiarę, że świat nie jest taki zły. Annne17 28 czerwca 2019, 16:39 życie to taka nieustająca walka o lepsze życie, o radość, związek, pracę, wykształcenie, a motorem do działania są marzenia. Mam niby jakieś rzeczy, które bym chciała, ale nie mogę powiedzieć, że są to moje marzenia. Nawet z wagą. Najpierw chciałam schudnąć, pozniej jeszcze etc. Teraz akceptuje to jak wyglądam, mogloby byc lepiej ale nie zależy mi by być idealną, staram się o nową pracę ale tez mi na niej super nie zależy, chlopa juz mam i jest spelnieniem moich marzeń. Studia zdalam bardzo dobrze, naprawilam swoje zycie i brak mi CELU. A teraz przenieś się mentalnie do Indii, jako matka czwórki dzieci, które trzeba ubrać i nakarmić. Masz obskurny pokoik w pobliżu śmietnika i niewielkie szanse na zdobycie pieniędzy a dzieci patrzą na Ciebie z nadzieją na posiłek, bo są głodne. Czy nadal siedzisz sobie i myślisz po co żyjesz i jaki masz CEL?Nie chodzi mi o to, by pokazać, że inni mają gorzej, tylko o fakt konieczności działania, bo jesteś za coś odpowiedzialna. Ty masz doskonałego partnera, dobre studia, jesteś zadowolona z pracy i figury więc tak naprawdę niczego Ci nie brakuje. Poza radością. Z radością jest ten problem, że cieszą rzeczy NOWE. Potem przyzwyczajamy się do nich i przestają nas cieszyć a o nowe doznania coraz trudniej bo wszystko już było. Dopóki nie dostrzeżesz wartości tego co masz dopóty nie znajdziesz przyjemności w swoim obecnym życiu. No chyba, ze facet zrobi Ci bliźniaki i zostawi dla młodszej i ładniejszej - wtedy będziesz płakać jakie masz ciężkie życie ale cel do działania odnajdziesz Ptaky 28 czerwca 2019, 17:03 Yandelka napisał(a):10 lat temu pomagalam wielu ludziom a kiedy zaczely się moje problemy zostałam sama. Nie winie znajomych bo zawiedli mnie znacznie blizsi ludzie. Nie brałam nic, poradziłam sobie sama, ale straciłam już taką pogodę ducha i wiarę, że świat nie jest taki zły. Skąd ja to znamJak potem znowu żyć z tymi bądź innymi ludźmi Ptaky 28 czerwca 2019, 17:13 Annne17 napisał(a):Yandelka napisał(a):życie to taka nieustająca walka o lepsze życie, o radość, związek, pracę, wykształcenie, a motorem do działania są marzenia. Mam niby jakieś rzeczy, które bym chciała, ale nie mogę powiedzieć, że są to moje marzenia. Nawet z wagą. Najpierw chciałam schudnąć, pozniej jeszcze etc. Teraz akceptuje to jak wyglądam, mogloby byc lepiej ale nie zależy mi by być idealną, staram się o nową pracę ale tez mi na niej super nie zależy, chlopa juz mam i jest spelnieniem moich marzeń. Studia zdalam bardzo dobrze, naprawilam swoje zycie i brak mi CELU. A teraz przenieś się mentalnie do Indii, jako matka czwórki dzieci, które trzeba ubrać i nakarmić. Masz obskurny pokoik w pobliżu śmietnika i niewielkie szanse na zdobycie pieniędzy a dzieci patrzą na Ciebie z nadzieją na posiłek, bo są głodne. Czy nadal siedzisz sobie i myślisz po co żyjesz i jaki masz CEL?Nie chodzi mi o to, by pokazać, że inni mają gorzej, tylko o fakt konieczności działania, bo jesteś za coś odpowiedzialna. Ty masz doskonałego partnera, dobre studia, jesteś zadowolona z pracy i figury więc tak naprawdę niczego Ci nie brakuje. Poza radością. Z radością jest ten problem, że cieszą rzeczy NOWE. Potem przyzwyczajamy się do nich i przestają nas cieszyć a o nowe doznania coraz trudniej bo wszystko już było. Dopóki nie dostrzeżesz wartości tego co masz dopóty nie znajdziesz przyjemności w swoim obecnym życiu. No chyba, ze facet zrobi Ci bliźniaki i zostawi dla młodszej i ładniejszej - wtedy będziesz płakać jakie masz ciężkie życie ale cel do działania odnajdziesz Jeszcze zabrakło tego ze ma sie cieszyc z kawy i słońca oraz pójść na oodzial onkologii żeby docenić życieDlaczego zawsze umniejsza się tego typu problemom i głównym "pocieszycielem" ma być inni mają gorzej? Annne17 28 czerwca 2019, 17:23 Ptaky, Przecież zaznaczyłam, że nie o to mi chodzi, że ktoś ma gorzej, tylko, że w takich sytuacjach natychmiast pojawia się cel trzeba iść na oddział onkologii, bo słońce i kawa w zupełności wystarczą. Byle docenić ich wartość. Zauważ, że gdy ludziom czegoś brakuje to zdobycie natychmiast sprawia satysfakcję i radość, a gdy ma się niemal wszystkiego pod dostatkiem to przestają cenić. Ptaky 28 czerwca 2019, 17:46 Annne17 napisał(a):Ptaky, Przecież zaznaczyłam, że nie o to mi chodzi, że ktoś ma gorzej, tylko, że w takich sytuacjach natychmiast pojawia się cel trzeba iść na oddział onkologii, bo słońce i kawa w zupełności wystarczą. Byle docenić ich wartość. Zauważ, że gdy ludziom czegoś brakuje to zdobycie natychmiast sprawia satysfakcję i radość, a gdy ma się niemal wszystkiego pod dostatkiem to przestają cenić. Nie że przestaja to cenić tylko myślą że to zawsze będzie Iudzie natomiast często lubią oceniać że inni mają niemal wszystkiego pod dostatkiemNie chodzi ci o to że inni mają gorzej ale pokazujesz autorce tych co mają gorzejOtóż oni nie mają celu wg mnie tylko zadaniowe podejście Annne17 28 czerwca 2019, 18:14 Ptaky napisał(a):Annne17 napisał(a):Ptaky, Przecież zaznaczyłam, że nie o to mi chodzi, że ktoś ma gorzej, tylko, że w takich sytuacjach natychmiast pojawia się cel trzeba iść na oddział onkologii, bo słońce i kawa w zupełności wystarczą. Byle docenić ich wartość. Zauważ, że gdy ludziom czegoś brakuje to zdobycie natychmiast sprawia satysfakcję i radość, a gdy ma się niemal wszystkiego pod dostatkiem to przestają cenić. Nie że przestaja to cenić tylko myślą że to zawsze będzie Iudzie natomiast często lubią oceniać że inni mają niemal wszystkiego pod dostatkiemNie chodzi ci o to że inni mają gorzej ale pokazujesz autorce tych co mają gorzejOtóż oni nie mają celu wg mnie tylko zadaniowe podejście Możemy to nazwać podejściem zadaniowym a możemy nazwać celem. Ogólnie ludzi zmusza do działania coś, co ich w d*** ugniata. Jak jesteś głodna to szukasz pożywienia, jak jest Ci zimno to szukasz czegoś by się okryć, jak nie masz dachu nad głową to szukasz miejsca by przespać noc itp. W miarę zaspokojonych potrzeb, gdy nic Ci zbyt mocno nie dokucza, a do tego nie potrzebujesz mieć wszystkiego, zaczynasz wieść coraz wygodniejsze życie. Masz pracę, masz mieszkanie, masz pełną szafę ciuchów i zaczynasz szukać czegoś co nada Twemu życiu cel. A przecież celem jest utrzymanie życia. Ten cel najlepiej jest widoczny gdy to życie zostaje zagrożone ( stąd rady by iść na oddział onkologii). Często gdy w życiu występuje rutyna ludzie zaczynają szukać czegoś, co nada ich życiu kolorytu, bo wtedy codzienne obowiązki staną się mniej nudne i uciążliwe, i nazywają to celem. Tylko sami nie wiedzą, co takiego mogliby robić, bo zbyt wielkiego wysiłku podejmować nie chcą. Najlepiej by to było bardzo łatwe i bardzo przyjemne. A tak se ne ludzie czerpią najwięcej korzyści z relacji z innymi ludźmi, ale też i najłatwiej tutaj o wzajemne urazy i rany. Dlatego z ostrożności zachowują dystans bo boją się kolejnego bólu, czują się zawiedzeni otoczeniem i jeszcze bardziej izolują. To prowadzi donikąd. Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 28 czerwca 2019, 18:17 Ok, wiem, ze to była przenosnia ale postawie się.. Nie pojmuję jak można być tak nieodpowiedzialnym by decydować się na dziecko nie potrafiąc zapewnić im racji bytowych. No chyba, ze to dziecko z gwaltu, ale wszystkie 4? Wiem, ze inni maja gorzej i to tez mnie wkurza bo ja majac okazje pomagam ludziom, którzy tego potrzebuja a bogaci ludzie zamiast pomoc to wstawiaja sobie do domu zlote kible albo oddaja dla nich malo znaczace dla nich samych sumy na cele charytatywne, a masa takich fundacji rzerując na cudzym nieszczęściu bierze sobie ladny procent. Czy to w Indii czy w Pl czy US są ludzie pokrzywdzeni, zmienia się tylko stopien i rodzaj. Tak samo nie rozumiem tej matki z indii jak i polki, która sprowadza na ten swiat dziecko a później pozwala by wychowywaly je smartphony i internety. Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 28 czerwca 2019, 18:20 Ptaky napisał(a):Yandelka napisał(a):10 lat temu pomagalam wielu ludziom a kiedy zaczely się moje problemy zostałam sama. Nie winie znajomych bo zawiedli mnie znacznie blizsi ludzie. Nie brałam nic, poradziłam sobie sama, ale straciłam już taką pogodę ducha i wiarę, że świat nie jest taki zły. Skąd ja to znamJak potem znowu żyć z tymi bądź innymi ludźmiOd niektórych się odwrocilam, z niektórymi dalej zyje. No cóż, ja po za facetem nikomu za wiele nie mówię, a wszystkich traktuje tylko jako znajomych z ktorymi mozna sie pobawic, pograc, etc. Ale za przyjaciół ich nie uwazam. Nawet wsrod ludzi o których mam dobre zdanie widze skrajny egoizm i brak empatii.. No coz po prostu to akceptuje bo gdybym tego nie robila nie mialabym nikogo. Dołączył: 2011-04-07 Miasto: Liczba postów: 1928 28 czerwca 2019, 18:28 i ja nie czuje, ze mam wszystko, mam faceta ale mamy bardzo malo czasu dla siebie, oboje jesteśmy dobrymi ludzmi wiec najwiecej się oczekuje właśnie od nas. Kiedys jak pomagalam chorej babce, wszystkie wnuki się od niej odwrocily. Nikt nie pomogl, tylko ja nakgorsza wnuczka. Kobieta w opiece spolecznej mi powiedziala, że ludzie, którzy pomagają zawsze są tymi nakgorszymi a starsi zawsze płaczą za tymi co maja ich gdzieś. To niby reguła. Czyli co, ludzie z reguły są głupi? Ślepi? Niewdzięczni? Non stop ta niesprawiedliwość, spotykam się z nią na kazdym kroku, jak mam więc się cieszyć takimi pierdołami jak kawa Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2019-03-05 11:39:26 rakieta22 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-03-05 Posty: 1 Temat: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Czuje ,że moje życie straciło sens. Nie widze sensu wstawania z łóżka. Do wszystkiego musze sie wręcz ,że był taki okre w moim życiu ,że nie byłam w stanie robić sobie nawet jedzenia, a miałam potrzebe objadania się , więc zmuszałam sie do wstania i robilam frytki na "zapas" na caly dzien, to bylo sniadanie obiad i kolacja" . Zajadałam swoje emocje, ale teraz tak nie moge bo mam problemy zdrowotne , jem normalnie, ale zmuszam sie nawet do kąpieli. Bo to wszystko ponad moje siły. To takie uczucie, że psychika mi sie wypaliła, wysiadła.. nawet na głupiego smsa nie potrafie odpisać ,siedze czytam i zastanawiam sie kolejne pięc minut co odpisać żeby wyszlo jedno zdanie zajmuje mi to tyle. Kiedy ktos cos do mnie mowi to nie rozumiem, zero skupienia. Widze ze innych to często drażni ,ale nie umiem tego zmienić. Zaraz i tak nic z tej rozmowy nie wiem..Chlopak mi cos opowiada , ja nie umiem zrozumiec jego słów, jakby mowil w jakims innym języku, czuje sie jak za jakąś szybą , całkiem w swoim złym samopoczuciu i się ,chodze na terapie, kiedys dostałam leki na depresje, ale juz je odstawiłam, czulam sie po nich tylko "stłumiona" a problem nie sie na kolejną wizyte , termin dopiero za miesiąc ..Mam taką blokadę w sobie, że jak jestem u tego terapeuty to nie potrafie mówić wszystkiego o tym jak sie ostatnio czułam, mówię mi kiedyś testy, wykryli zaburzenia osobowości i stany lękowo co dzien utrudnia mi to życie, do pracy trzeba chodzić a ja gnije w tym ciele tej duszy uwięziona we własnym umyśle.. już 6 lat męczę się z tymi objawami lękowymi, raz jest lepiej ,raz gorzej. Dzisiaj obudziłam się z poczuciem, że totalnie nigdzie nie zmierzam, moje życie jest wegetacją. Nie mam planów, marzeń zainteresowań, nie mam nic. A nawet znajomych już nie mam. Kto by chciał sie zadawac z takim smutasem , bez życia w sobie. Tylko nawet jak probowalam cos zmienic to to nie jest łatwe, staralam sie wychodzic nawet do parku chociaz nie widzialam w tym zadnego sie ze jak tak dalej pojdzie to calkiem zwariuje i cos sobie zrobie bo ten stan jest nie do wytrzymania!!Pomocy 2 Odpowiedź przez renetka 2019-03-05 15:39:05 renetka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2019-03-05 Posty: 13 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić..Jeżeli terapia ci nie pomaga to warto zmienic terapeute. Plus terapia to jest 50% sukcesu, bo jezeli nie bedziesz miec sama woli zeby sie ogarnac, zmienic troche swoje myslenie itd. to bedzie ciezko. 3 Odpowiedź przez Misiulka 2019-03-05 16:27:50 Misiulka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Zarejestrowany: 2011-11-14 Posty: 2,721 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. To co piszesz ma sens, więc nie jest tak źle skoro zdajesz sobie sprawę, że źle się dzieje z Tobą. Moim zdaniem nie masz tzw: impulsu do działania... jakiegoś planu na siebie. Tu nie zadaje się pytań... ale czyżbyś żyła na pustkowiu? Nie masz rodziny, znajomych? Nie masz zainteresowań? Depresja to poważna chroba...Gdy mnie się przytrafiła miałam podobnie... Przychodziła do mnie /z racji mojej niepełnospraności/ pielęgniarka z dużym stażem zawodowym. Nie patyczkoała się ze mną, co mnie tym bardziejdołowało... Nie dopuszczałam do siebie myśli samobójczych, bo musiałam po mimo trudności wychować 12-letniego syna...Pamiętam jak mi opowiadała /pielęgniarka/ gdy pracowała na oddziale psychiatrycznym - przywieziono na oddział młodą kobietę...odmawiała wszelkich pokarmów, leków, rozmów, zero chęci do życia...Karmiono ją sztucznie... na siłę kroplówki itp... to trwało trzy miesiące. Potem przeniesiono ją do się nad nią szczególnie bo młoda i piękna...Po roku zmarła... Piszę to dlatego, że psychika ludzka to wielka tajemnica... Zdajesz sobie sprawę że źle się z Tobą dzieje, czy nie potrafisz w sobie wykrzesać odrobinę inwencji aby zrobić jakiś krok w coś co Cida odrobinę motywacji? Dziś mówię: wdech, wydech. Staram się żyć uważnie, nie zawsze mi wychodzi. Jest dobrze ? Tak jak jest. Wdech, wydech... 4 Odpowiedź przez Mordimer 2019-03-05 17:43:05 Ostatnio edytowany przez Mordimer (2019-03-05 18:25:22) Mordimer Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-07-13 Posty: 1,499 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Widzę objawy cieżkiej depresji. Polecam dobrego psychoterapeutę i psychiatrę. Bez leków się nie obejdzie. Postawią ciebie na nogi ale ty sama będziesz musiała zmierzyć się z tym problemem i zlikwidować przyczyny choroby. Robiłaś badania na hormony, tarczycę, witaminę d3, nadnercza i na canditę ? "Jesteśmy marionetkami tańczącymi na sznurkach tych, którzy żyli przed nami, a pewnego dnia nasze dzieci przejmą po nas sznurki i będą tańczyły zamiast nas." 5 Odpowiedź przez interfire 2019-03-06 17:04:33 interfire Gość Netkobiet Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. rakieta22 napisał/a:Czuje ,że moje życie straciło sens. Nie widze sensu wstawania z łóżka. Do wszystkiego musze sie wręcz ,że był taki okre w moim życiu ,że nie byłam w stanie robić sobie nawet jedzenia, a miałam potrzebe objadania się , więc zmuszałam sie do wstania i robilam frytki na "zapas" na caly dzien, to bylo sniadanie obiad i kolacja" . Zajadałam swoje emocje, ale teraz tak nie moge bo mam problemy zdrowotne , jem normalnie, ale zmuszam sie nawet do kąpieli. Bo to wszystko ponad moje siły. To takie uczucie, że psychika mi sie wypaliła, wysiadła.. nawet na głupiego smsa nie potrafie odpisać ,siedze czytam i zastanawiam sie kolejne pięc minut co odpisać żeby wyszlo jedno zdanie zajmuje mi to tyle. Kiedy ktos cos do mnie mowi to nie rozumiem, zero skupienia. Widze ze innych to często drażni ,ale nie umiem tego zmienić. Zaraz i tak nic z tej rozmowy nie wiem..Chlopak mi cos opowiada , ja nie umiem zrozumiec jego słów, jakby mowil w jakims innym języku, czuje sie jak za jakąś szybą , całkiem w swoim złym samopoczuciu i się ,chodze na terapie, kiedys dostałam leki na depresje, ale juz je odstawiłam, czulam sie po nich tylko "stłumiona" a problem nie sie na kolejną wizyte , termin dopiero za miesiąc ..Mam taką blokadę w sobie, że jak jestem u tego terapeuty to nie potrafie mówić wszystkiego o tym jak sie ostatnio czułam, mówię mi kiedyś testy, wykryli zaburzenia osobowości i stany lękowo co dzien utrudnia mi to życie, do pracy trzeba chodzić a ja gnije w tym ciele tej duszy uwięziona we własnym umyśle.. już 6 lat męczę się z tymi objawami lękowymi, raz jest lepiej ,raz gorzej. Dzisiaj obudziłam się z poczuciem, że totalnie nigdzie nie zmierzam, moje życie jest wegetacją. Nie mam planów, marzeń zainteresowań, nie mam nic. A nawet znajomych już nie mam. Kto by chciał sie zadawac z takim smutasem , bez życia w sobie. Tylko nawet jak probowalam cos zmienic to to nie jest łatwe, staralam sie wychodzic nawet do parku chociaz nie widzialam w tym zadnego sie ze jak tak dalej pojdzie to calkiem zwariuje i cos sobie zrobie bo ten stan jest nie do wytrzymania!!Pomocy A co ze światem zewnętrznym? Co z umysłami innych ludzi? Dlaczego z nimi nie grasz? Dlaczego ich nie poznajesz? 6 Odpowiedź przez LauraPa 2019-03-06 18:31:38 LauraPa Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-06-28 Posty: 11 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić..Autorko, nie możesz odstawiać za szybko leków, one zaczynają działać poprawnie dopiero po miesiącu, a przedtem możesz mieć jakieś skutki uboczne, to jest całkowicie normalne (nawet jeszcze większe pogorszenie nastroju! piszą o tym w ulotce) musisz tylko to przetrwać i będzie lepiej. Myślę, że bez leków w twoim przypadku się nie obejdzie, masz ciężką depresję. 7 Odpowiedź przez mari0 2019-03-08 22:18:52 Ostatnio edytowany przez mari0 (2019-03-08 22:21:13) mari0 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-12-21 Posty: 106 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Zgadzam sie z poprzednimi wypowiedziami. Wyglada to na objawy ciezkiej depresji. To choroba nie da sie jej wyleczyc bez lekow sama terapia. Wiem co mowie bo przerabialem to, znam Twoje stany i pamietam tez watpliwosci po zazywaniu lekow. Antydepresenty potrzebuja troche czasu na "zaladowanie" zwykle okolo miesiaca czasami dluzej czasami potrzebne jest zwiekszenie dawki. W poczatkowych fazach moze byc duzo gorzej, 2 pierwsze tygodnia to byla katorga ale pozniej z czasem bylo juz tylko lepiej. Nie lekcewaz naszych rad bo z czasem moze byc jeszcze gorzej i beda pojawiac sie mysli o odebraniu sobie zycia itp collect moments not things 8 Odpowiedź przez tajemnicza75 2019-03-09 15:53:51 tajemnicza75 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-28 Posty: 5,997 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Ja leczyłam depresję jakieś 2 lata. Terapią i antydepresantami. Te drugie odstawiłam nieco wcześniej, ale i tak brałam je prawie 2 motywowała maleńka córeczka, a tez mi się nic nie chciało. Nogi ciągnęłam za sobą bo nawet chodzenie było problemem. Moze się odnosić wrażenie, że z początku terapia nie przynosi rezultatu. Zwłaszcza, ze nie bierzesz już leków, które teoretycznie powinny poprawić Twoje samopoczucie i rozjaśnić myślenie. Dopiero wtedy będziesz w stanie się otworzyć i ruszyć z terapią. Ktoś kiedyś powiedział, ze tyle lat ile coś wpływało negatywnie na naszą psychikę, tyle lat powinniśmy liczyć na leczenie. Daj sobie czas, bierz leki, nie poddawaj się! "Przepis na dobry stosunek do siebie:Wstać rano, zrobić przedziałek i odpieprzyć się od siebie." 9 Odpowiedź przez Misiulka 2019-03-09 16:47:24 Ostatnio edytowany przez Misiulka (2019-03-09 16:48:19) Misiulka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: Zarejestrowany: 2011-11-14 Posty: 2,721 Odp: Nie chce mi się żyć nie umiem sobie poradzić.. Pozwolę sobie wkleić tablicę, jak się zachowywać, gdy twoja bliska osoba jest w depresji: Dziś mówię: wdech, wydech. Staram się żyć uważnie, nie zawsze mi wychodzi. Jest dobrze ? Tak jak jest. Wdech, wydech... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Skip to content Nie chce mi się żyć! Nie chce mi się żyć!Hawana2008-12-22T18:15:01+01:00 Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7) Uważam że moje życie jest beznadziejne, jestem obciążona chorą psychicznie matką, ojem alkoholikiem w dodatku jestem sama jak palec , wynajmuje pokój, nie mam perspektyw nawet na mieszkanie czy na zwiążek a moje życie wypełnia pustka, zyje juz tak 27 lat i nic nie wskazuje by cokolwiek miało się zmienic:S Nawet nie mam szans na zwiążek bo jestem nie atrakcyjna a samotność mnie dobija. HEJKA hm z tego co zaobserwowalam to wiele osob z dda chcialoby mieszkac osobno nie w rodzinie bo przecierz to oni powoduja ta innosc,czy myslalas moze by wynajac pokoj badz mieszkanie wspolnie z osobami z dda ,czy wteduy nie bylo by prosciej sobie pomoc ?usmiechnij sieB) ojojojo ale smutny post wiesz ja che dopiero wynajmowac pokoj itp, narazie meiszkam z rodzicami, podonie do neidawna myslalem i czasmi takze nachodza mnie takie cieszkie mysli z tym ze teraz wiem ze to tylko moje wizje; jesli ktos by mi powiedzial 12 late temu ze bede robil i myslal to co robie i mysle teraz bym uznal go za idiote. teraz coraz bardziej mi przychodzi na mysl ze wszystko moze sie zdazyc w ciagu minuty,wszystko moze sie zmienic. kiedys szlem ulica bez grosza pzry duszy, patrze lezy portfel w piachu podnosze i widze 600zl 😉 ale wiem ze byla to nagroda od mojej sily wyzszej za nauczenei sie pozytywnego myslkenia i olanai mowiac kolokwialnie ppewna sprawe. polecam ksiazke optymizmu mozna sie nauczyc duzo mid ala Hawanko, ja Twój obecny stan zrzucam bezkarnie na karb zbliżającej się gwiazdki… moim zdaniem święta lubią tylko ludzie którzy mają dobre wspomnienia ze zlotów rodzinnych przy tej okazji powstających.. widać man to na razie nie jest dane… ale może jednak kiedyś z kimś?… w tym roku zaprosiła nas znajoma mojej Mamy i to będzie pierwsza gwiazdka którą spędzamy nie tylko we dwie… od baardzo dawna. i wiesz co?.. mimo że boję się konfrontacji nawet się na nią cieszę 😉 natomiast moja Mama nie jest dda i jest świętami przerażona. najlepiej żeby ich nigdy nie było… dlatego nie wierzę że tak na prawdę nie chce Ci się żyć.. z jakiegoś nieznanego do końca powodu żyjesz.. i ciesz się tym. możesz kiedyś powiedzieć że ok nie jestem miss popularności.. ale jestem ważna dla siebie i innych i… dobrze mi z tym.. kochana, trzymaj się pozdrawiam Anonim Mój rozum też tak czasem krzyczy. Ale niech nas to nie dziwi Hawanko. Po prostu są dni kiedy nie jesteśmy tacy silni jakby nam się wydawało i czujemy się sfrustrowani, że nic nie ma sensu, coś nie działa. Bo są troski, choroby, albo patrzeć trzeba codziennie przez osiem godzin na jakieś mordy, spotykają nas różne próby. Ale to nie znaczy, że się nie nadaję, ze jestem do niczego, że nie dam rady. Często zwycięstwo i szczęście przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie, to nie jest nieosiągalne. Nie rezygnuj kiedy wszystko się sypie i nie poddawaj się . Będzie warto 🙂 Sciskam Cię mocno najmocniej na świecie 🙂 Daszka Witajcie, tez jestem przygnebiona:(W mieszkaniu mam zimno,klimatyzacja duzo mnie kosztuje,wiec dworze leje,pranie mi zamoklo i nie wiem,co z tym pracy stresy,bo duzo klientow i nie wiadomo jak to wszystko w pracy jest konflktowa,kazdy ma cos do kogos. Do tego chodze opatulona w szalik i czapke,bo katar i kaszel. Czekam, az te swieta sie skoncza. Mysle, ze przedwczesnie zdecydowalam, by opuscic dom mi sie samotna i wiem, jaki sens ma to moje zycie? Pozdrawiam z zimnego Cypru, Gosia hej Hawanko i wszyscy:) Tez jestem zasiadac za kilka godzin do wigilii z rodzina gdzie atmosfera napiecia siega to tylko wylacznie dla siostry, bo ma chore dziecko na raka i nie chce jej robic zlosc w sobie zagryzam zeby i nadrabiam cierpie swiat czuje wtedy jaka jestem samotna i zaczynam robic rozrachunek roku i jak zawsze widze same je spedzic sama w swoich czterech scianach ale niestety ich nie mam, bo obecnie mieszkam z moja chora sie, ze swieta szybko mina i poukladam sobie wszystko, a przede wszystkim wyprowadze sie chocby do wynajetego jesc chleb z dzemem ale miec swiety spokoj!!!!to cenniejsze niz wszystko Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7) Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat. #1 Tomek1996 Nowy uczestnik Użytkownik 10 postów Imię:Tomek @Przywołaj Napisano 02 kwiecień 2019 - 20:52 Witam mam problemy od grudnia 2017 roku problem jest związany z moim zdrowiem psychicznym otóż nie potrafię normalnie funkcjonowac w społeczeństwie trudno wykonywać mi jakąkolwiek czynność powiedzmy zacznę coś A tego nie skończę mam jakieś dziwne uczucie leku nieokreślonego oraz odrealnienie od rzeczywistości czuje się jakbym zdziczal ? Zwariował? W okresie niecałych dwóch lat trochę przeszedłem rozstanie z dziewczyną po 3 latach związku w dodatku mamy wspólne dziecko chora matka psychicznie która zaniedbala swoją chorobę tarczyce i cukrzycę z tego powodu psychika kompletnie siadla przez ponad rok próbowałem jej pomóc,mówić ale do niej to nie dociera kompletnie nic co się do niej mówi nie wiem może mój stan psychiczny pogorszył się przez wydarzenia w/w nie wiem może po prostu jestem słaby psychicznie zawsze byłem silnym człowiekiem tak uważałem radzilem zawsze sobie w kontaktach społecznych w życiu i wgl ogólnie znajomych żadnych już nie mam odwrocilem się od nich A oni ode mnie przyjaciela przed którym mógłbym się zmierzyć również Naprawdę nie radzę sobie pomocy Do góry #2 Paweł 1983 Paweł 1983 Zadomowiony Bywalec 6383 postów Płeć:Mężczyzna @Przywołaj Napisano 02 kwiecień 2019 - 21:52 Przestań naprawiać Swoją mamę a zacznij Siebie. I tak nie naprawisz w stopniu jakim byś chciał, każda sytuacja jest inna jednak miałem okres kiedy również wierzyłem, próbowałem coś zrobić żeby w mojej rodzinie, w relacji z rodzicami ( to mam na myśli) zapanowała normalność w moim rozumienie, tzn. czuć więź z rodzicami, ufać im, móc normalnie rozmawiać, poczuć się w relacji dobrze. Próbowałem pewnie dłużej niż rok, w pewnym okresie było to moim marzeniem, nie wyszło. Zacząłem coś naprawiać kiedy w końcu się usamodzielniłem, moim zdaniem kazdy człowiek w pewnym momęcie powinien postawić na pierwszym planie swój plan na życie a nie rodziców, swoje dobro a nie pozostawanie w domu rodziców, pod ich wpływem czy świadomym czy też mniej swiadomym. Twoja mama przeżyła swoje, teraz czas na Ciebie,może bardziej ją ucieszy (ale tak naprawdę) kiedy zobaczy że jesteś szcześliwy, zadowolony, spełniasz się a nie siedzisz z nią i żyjesz jej sprawami, zmartwieniami. Lepszych rad nie mam. Pozdrawiam. Wszystko co doskonałe, dojrzewa powoli...widzę że się Pan ładnie przedstawił, przed nam, tutaj, w tej chwili słuchaczom, przed milionami słuchaczy.... Do góry #3 fri3den fri3den Nowy uczestnik Bywalec 26 postów Płeć:Kobieta Lokalizacja:GW @Przywołaj Napisano 03 kwiecień 2019 - 06:13 Zgadzam się z tym co napisał Paweł. Nikt nie przeżyje życia za Ciebie, a i Ty nie przeżyjesz życia za swoich bliskich choćbyś bardzo chciał. Ba, nigdy nie będziesz tak naprawdę szczęśliwy dopóki nie odetniesz pępowiny. Wiem, że to zabrzmi bardzo brutalnie co teraz napiszę, ale jednak: moja matka na mnie żerowała emocjonalnie też wszelakimi chorobami. Żerowała w sensie emocjonalnym. Nie miałam swojego życia, nie mogłam sobie pozwolić na bycie w związku, bo wiecznie tylko ona. A to jest błędne myślenie. Kiedy stajemy się dorośli to musimy zacząć żyć własnym życiem, wspierać rodziców całym sercem, pomagać im, gdy tego potrzebują, ale ich życie nie może determinować naszego. Śmiem twierdzić, że jeśli odetniesz pępowinę i zmusisz się do jakiegokolwiek życia towarzyskiego to wszystko będzie w porządku. Do góry #4 Gość_relic_* Napisano 03 kwiecień 2019 - 08:06 @Tomek1996 wytrzymałość psychiczną weryfikuja traumatyczne wydarzenia, trudne sytuacje, ciężkie decyzje. Niektórzy nie wytrzymują presji i objawia się to załamaniem. Słabość psychiki to nie jest nieszczęście czy powód do wstydu, każdemu może się to zdarzyć w każdym momencie życia. Jesli macie dziecko, trzeba w pierwszej kolejności pomyśleć o jego życiu i wychowaniu, a żeby o tym sprawnie myśleć musisz naprawić siebie. Jeśli nie radzisz sobie z sobą i z sytuacją może pomyśl o psychologu/psychiatrze? Tomek1996 lubi to Do góry #5 Gość_Lady in black_* Napisano 03 kwiecień 2019 - 14:37 A mnie ciekawi, co było wcześniej, czy wcześniej nie było jakiś sygnałów świadczących, że takie "załamanie" może nadejść? Czy to po prostu stało się tak nagle i poczułeś bezsilność? Bo tak wnioskuję z opisu. Czasem po prostu tego wszystkiego, co wali nam się na głowę jest zbyt dużo i nasz system nerwowy jest przeładowany, nie radzi sobie z tym, psychika tak samo. Ważne, czy chciałbyś z tym coś zrobić, czy nie. Bo jeśli masz już świadomość problemu, to ważne, abyś chciał podjąć jakieś kroki w pomocy sobie w wyjściu z takiego stanu. Myślę, że wizyta u psychologa bądź psychiatry mogłaby być czasem, gdzie będziesz mógł się wygadać, powiedzieć o tym, co Cię dręczy, w jakim jesteś stanie. To już dużo. Potem zdecydujesz, w jaki sposób chciałbyś sobie z problemem poradzić. Do góry #6 Tomek1996 Tomek1996 Nowy uczestnik Użytkownik 10 postów Imię:Tomek @Przywołaj Napisano 03 kwiecień 2019 - 17:21 Paweł 1983 fri3den Dzięki za odpowiedź muszę wam przyznać rację bo macie ja w 100% nikt za mnie życia nie przeżyje i trzeba spojrzeć na siebie dokładnie tak ale jak tu normalnie funkcjonować z taka osoba mówię człowiek chciał pomóc jakby to był obcy to bym miał to w pompie ale jednak to matka nigdy bym nie pomyślał że zdrowa prowadząca normalny tryb życia kobieta pracująca rozrywkowa i wgl tak siadzie leczyć się nie chce zero jakiej kolwiek świadomości żeby wyjść z tego za przeproszeniem debilizm wstyd mi to pisać ale tak naprawdę jest i wydaje mi się że przez ta pomóc i tłumaczenie mojej matce sam oglupialem Do góry #7 fri3den fri3den Nowy uczestnik Bywalec 26 postów Płeć:Kobieta Lokalizacja:GW @Przywołaj Napisano 03 kwiecień 2019 - 17:24 A moze wlasnie zostawienie mamy samej sobie skloni ja do wziecia zycia w garsc? Przepraszam za analogie, ale wiesz tak jak z alkoholikiem, jak ma opieke i wszystko podane na tacy to pije dalej, a jak go najblizsi zostawia samemu sobie to sie ogarnie. Nie chce zabrzmiec brutalnie, bo mam serce na dloni, ale znam problem z matka z autopsji. Tomek1996 lubi to Do góry #8 Tomek1996 Tomek1996 Nowy uczestnik Użytkownik 10 postów Imię:Tomek @Przywołaj Napisano 03 kwiecień 2019 - 17:44 Lady in black Sprawy zaczęły się komplikować gdy rozstalem się z dziewczyną po 3 latach jakby nie było pierwsza dziewczyna i wgl w dodatku mamy wspólne dziecko to nas łączy zaczęły się myśli że to moja wina że mogłem coś poprawić A tak naprawdę wina leżała po stronie mojej i mojej ex bez oczerniania nikogo miałem problemy z jedzeniem problemy z snem zaczęłem sobie myśleć że jestem złym człowiekiem że jestem winny później choroba psychiczna matki do tego,wiadomo pieniądze,dziecko i wgl kocham moja córkę widuję się z nią próbuje normalnie funkcjonować ale ciężko czuje się jakbym stracił swoją męskość jak ostatnia ofiara kiedyś byłem człowiekiem który nie lubił się zalic i wszystko trzymal w sobie jednak presja,i możliwe że słabość,emocje wzięły w górę fri3den Szkoda gadać naprawdę wstyd by mi było napisać co ona robi A raczej czego nie robi albo to i to to już jest człowiek nie myślący powiem tak ona już normalnie nie może za siebie przykro mi to pisać ale tak jest musiałem dzwonic po pogotowie by ja zabieralo bo zagrażala swojemu życiu np 500 jednostek cukru do tego zaniedbanie higieniczne i wgl nie przestrzeganie diety przy cukrzycy zaniedbania brania lekow 3 razy była w centrum zdrowia psychicznego i nic szczerze macie rację trzeba spojrzeć na siebie i nie kierować się emocjami po prostu nie mogę tego ogarnąć że moje mówienie i staranie się poszło na marne Do góry #9 Iker Napisano 04 kwiecień 2019 - 11:59 Zacznij od swojego życia, zbyt wiele rzeczy zaprząta twoją głowę - w zasadzie niezależnych od ciebie. Tomek1996 lubi to Do góry #10 Tomek1996 Tomek1996 Nowy uczestnik Użytkownik 10 postów Imię:Tomek @Przywołaj Napisano 06 kwiecień 2019 - 17:30 Dzięki za odpowiedź zdaje sobie z tego ciężko tym nie być obciążonym Pozdrawiam Do góry

nie chce mi się żyć forum